Na Polskę spadły jakieś drony. W zasadzie nikt dokładnie nie wie, jakie i skąd, ale ci, którzy pchają Polskę do cudzej wojny, już wiedzą - to były drony rosyjskie. Wszystko, byle tylko nakręcać spiralę absurdalnej rusofobii.
Jednak zwolennikom "marszu na Moskwę" to nie przeszkadza. Mimo że bardzo powściągliwe i wyważone słowa przedstawicieli Rosji oraz techniczny komunikat wojsk Białorusi jednoznacznie wskazują, że ani jednym, ani drugim, nie zależy nie tylko na konflikcie, ale w ogóle nie zależy na Polsce. I to ostatnie jest w tym wszystkim najsmutniejsze.
Geografia jest bowiem nieubłagana. Nie odfruniemy z naszej części Europy i nie zanosi się na to, aby nagle w magiczny sposób zniknęła z jednej strony Rosja i Białoruś, a z drugiej - Niemcy. Cokolwiek byśmy nie myśleli o naszych sąsiadach, oni byli, są i będą naszymi sąsiadami. Co więcej - Niemcy są państwem dużo bogatszym, a Rosja i Białoruś - dużo lepiej uzbrojonym. Niemcy prowadzą własną politykę, więc nawet ich przeciwnicy muszą się dostosować. Rosja także prowadzi własną politykę, a ponadto może liczyć na wsparcie Chin.
Rozwój polskiej gospodarki jest skutecznie blokowany od niemal dwóch dekad, czemu w głównej mierze sprzyja ideologia Unii Europejskiej. Organizm ponadnarodowy, który miał stanowić platformę rozwoju gospodarczego i narzędzie ekspansji, okazał się projektem promowania chorych ideologii. Jedyna realna zdobycz, czyli otwarte granice, to zasługa Układu Schengen, który nie ma nic wspólnego z Unią Europejską. Rosnący fiskalizm, ograniczenia wynikające z ideologii oraz monstrualny dług już teraz kierują Polskę w stronę biedy. Nawet nie zachowania bogactwa, ale powiększania biedy.
Ten czarny obraz i tak mieni się kolorami, jeśli spojrzeć na nasze zasoby obronne. Wszystko, co udało się zbudować, zostało oddane za nic nieprzyjaznemu nam państwu, czyli Ukrainie. To wręcz niebywałe, że istnieje w Polsce tak duże przyzwolenie, aby dozbrajać sąsiada, który jest dla nas zagrożeniem. To jakby kupić kij bejsbolowy lokalnemu rozrabiace. W efekcie zdolności bojowe polskiej armii nawet na papierze wyglądają fatalnie. Do tego dochodzi obniżanie etosu żołnierzy oraz wszczynanie przeciwko żołnierzom spraw karnych o to, że strzelają do osób forsujących polską granicę.
Jesteśmy biedniejącym krajem o sile militarnej niewspółmiernie małej w stosunku do wielkości obszaru i liczbie ludności. Nasze położenie geograficzne wymusza na nas stałe balansowanie pomiędzy Niemcami a Rosją, ale jakikolwiek wzrost znaczenia Polski, który byłby czynnikiem stabilizującym Europę Środkowo-Wschodnią, spotka się z kontrą naszego największego wroga, czyli Wielkiej Brytanii. I nie ma znaczenia, że w perspektywie kilku dekad Anglię zastąpi Kalifat Angielski, bo zagrożenie wynika z położenia geograficznego, a nie z charakteru narodowego.
Nikt nam nie pomoże. Tak jak w 1939r. Zachód nie zamierzał umierać za Gdańsk, tak obecnie NATO, ani jako całość, ani poszczególne państwa, nie kiwną nawet palcem w obronie naszych granic. Po pierwsze, nie muszą - słynny art. 5 Paktu NATO nawet w najmniejszym stopniu nie zobowiązuje do podjęcia działań wojennych. Po drugie - Zachód nie ma w tym żadnego interesu. Nawet gdyby Rosja dokonała inwazji na Polskę, nasi "sojusznicy" będą zainteresowani wyłącznie tym, czy i jak wpłynie to na międzynarodowy biznes.
Najgorsze, co można zrobić będąc w takim położeniu, to wymachiwać szabelką. Takim orężem nie da się wiele zwojować, ale wystarczy, żeby dać pretekst do przeprowadzenia "specjalnej operacji wojskowej". Którą Zachód solidarnie potepi, a ofiary uhonoruje pomnikiem. Ale w głębi ducha przywódcy Zachodu będą uważać, że dostaliśmy za swoje. Zresztą, niewykluczone, że z perspektywy niektórych państw porażka Polski będzie okazja do zrobienia niezłych interesów z Rosją. Na tym przecież polega "europejska solidarność".
Gdyby chociaż cała awantura z dronami stała się pretekstem do budowy systemu wykrywania i przechwytywania takich obiektów, mielibyśmy z tego korzyść. Bo na razie do strącenia tych pojazdów po 20 tysięcy złotych za sztukę użyliśmy rakiet/pocisków po kilka milionów złotych każda. Istnieje od lat polska firma, która tworzy i rozwija takie systemy obrony, ale ich produkty trafiają za granicę, m.in. na Ukrainę. I Ukraińcy bardzo sobie chwalą jakość polskiej produkcji, co tylko utwierdza w przekonaniu, że drony nie leciały nad Ukrainą, a raczej wystartowały z granicy polsko-ukraińskiej. Niemniej, polski rząd nie jest zainteresowany skutecznym polskim produktem, woli pompować setki razy więcej pieniędzy Polaków na rzecz Ukraińców. Taki to "polski" rząd.
Dlaczego napisałem, że najsmutniejsze jest to, że Rosji i Białorusi nie zależy na Polsce? Bo to znak, że kompletnie nikt się z nami nie liczy. Rosja już wie, że we wszelkich rachubach politycznych i gospodarczych musi pominąć Polskę i szukać relacji bezpośrednio z Zachodem. Nie tylko we własnym imieniu, ale także w imieniu jej dominującego partnera, czyli Chin. Tymczasem położenie i wielkość Polski oraz fakt, że z racji nizinnego ukształtowania terenu jesteśmy idealnym łącznikiem Europy i Azji, powinien stawiać Polskę w roli rozgrywającego - co najmniej w Europie Środkowo-Wschodniej. Tak nas postrzegały i może nadal postrzegają Chiny - jako głównego partnera handlowego na Europę. Jednak działania Chin są skuteczne torpedowane przez "polskie" rządy, które realizują interesy innych państw - nie tylko kosztem interesu Polski, ale wręcz przeciwko Polsce.
W marcu 2020 roku uruchomiono bezpośrednią linię kolejową z Chin (miasto Xi'an) do Polski przez Ukrainę. Była to część nowego szlaku handlowego, funkcjonującego w przestrzeni publicznej jako Nowy Jedwabny Szlak albo Inicjatywa Pasa i Szlaku (Jeden Pas - Jedna Droga). Z założenia dalsza dystrybucja chińskich towarów miała odbywać się z terenu Polski. Linię kolejową zamknęli Ukraińcy w listopadzie 2021 roku, działając tym samym na szkodę nie tylko Polski, ale także relacji handlowych z Azją. Na początku września 2025 roku ruszył nowy szlak kolejowy, tym razem przez Białoruś (port cargo Małaszewicze). Stąd miały ruszyć także towary z Polski do Azji. I dziwnym trafem wskutek "ataku Putinowskich dronów" granica z Białorusią została zamknięta. Nie ma w tym logiki. Chyba że celem było i jest działanie na szkodę i Polski, i Chin. Wtedy taka akcja nabiera sensu.
Polska nie jest obecnie krajem niezależnym i suwerennym. Naszą administrację moderuje Izrael, USA i Niemcy (w tej kolejności). Siłą rzeczy wszystkie działania mają na celu interes tych państw, a nie interes Polski. Jest to bardzo ułatwione poprzez podsycanie żywej w narodzie niechęci do Rosji. A nawet nie tyle niechęci, co poczucia wyższości wobec wszystkiego co "stamtąd", czyli ze Wschodu. W ogóle przerażający jest ten trend - z jednej strony służalcza i trawiona kompleksami czołobitność przed Zachodem, a z drugiej - pogarda i niezrozumiały protekcjonalizm wobec Wschodu. W państwie, którego sukces zależy od umiejętnego pośredniczenia pomiędzy Wschodem a Zachodem, taka postawa to przepis na samobójstwo.
Wymachując szabelką Rosji, nie osiągamy nic poza tym, że ryzykujemy nie tylko ciężką porażkę militarną i gospodarczą, ale także to, że ta porażka będzie na Zachodzie wyłącznie przedmiotem drwin i żartów. Od trzech stuleci mocarstwa rozgrywają Polskę, jak chcą. Ale to nie znaczy, że my, obywatele, także musimy tego chcieć. Do tego potrzebny byłby jednak polski rząd. Polski, a nie polskojęzyczny. Niby tak niewiele, ale faktycznie tak dużo.

Komentarze
Prześlij komentarz