Niemal rok temu pisałem, że po zakończeniu wojny w 2025r. można spodziewać się, że Ukraina utrzyma pozycję marionetkowego państwa, ale uzyska status neutralny, tj. bez zgłaszania akcesu do NATO i UE. Najnowszy plan pokojowy wskazuje, że tak właśnie się stanie.
I w zasadzie na tym można by zakończyć cały artykuł, ale zaskoczenie wielu tzw. "komentatorów" nie pozwala zamknąć tematu. Kto bowiem z uwagą śledzi relacje Rosja - NATO/USA, ten wie, że to nie Ukraina była podmiotem zmagań. Ukraina to tylko obszar geograficzny, owszem, bardzo ważny z uwagi na żyzne gleby, złoża, dostęp do szlaków handlowych na Bliski Wschód, ale jako organizm polityczny to tylko przeżarty korupcją marionetkowy bantustan, który padł ofiarą polityki mocarstw. To już nawet Polska w 1939r. miała o niebo większe pole manewru. Przede wszystkim dlatego że Polska to państwo z 1000-letnią tradycją, a nie sztuczny twór pseudo-państwowy, którego jedynym sensem istnienia jest zarzewie konfliktu Zachodu z Rosją i generowanie sił rozsadnikowych Polski.
USA i NATO zaangażowały wiele sił i środków, niestety w dużej mierze pochodzących z kieszeni polskiego podatnika. W tej wojnie nie chodziło w żadnym przypadku o zniszczenie Rosji, bo na tym nikt by nie zyskał, tylko przesunięcie granicy wpływów. Faktyczne granice NATO i imperium amerykańskiego miały sięgać co najmniej na linii Dniepru, a docelowo dorzeczu Donu. Tak żeby móc kąsać i kontrolować Rosję.
Tego planu nie udało się zrealizować. Rosja uzyskała to co dla niej najważniejsze, czyli ustanowienie linii granicznej NATO/Rosja na linii Bugu. Co daje możliwość kontroli Ukrainy jako pozornie niezależnego państwa. Bez względu na to, co zostanie zapisane w dokumentach, o władzy na Ukrainie zadecyduje nierównowaga sił (ograniczenie liczebności ukraińskiej armii), wpływy agenturalne (można w ciemno założyć, że SBU zostanie faktycznie podporządkowana FSB) oraz bliskość geograficzna. To ostatnie ma znaczenie, bo dla Rosji wojna na terenie Ukrainy to wojna "u siebie", dla USA - gdzieś daleko, gdzie skorupę ziemską podtrzymują białe niedźwiedzie.
Dla przeciętnego mieszkańca Ukrainy oznacza to zmianę na lepsze. Przede wszystkim przestaną ginąć ludzie. Najgorszy pokój jest zawsze lepszy od wojny. Korupcja nie zniknie z dnia na dzień, ale trudno sobie wyobrazić, aby była większa - może się tylko zmniejszyć. Rosji będzie zależało na odbudowie Ukrainy (dzięki czemu łatwiej będzie ją skolonizować), w czym chętnie pomogą Chiny. Dla rosyjskojęzycznej ludności Donbasu (stanowiącej ok. 80% mieszkańców) będzie to okazja na powrót do kulturowych korzeni. Otworzą się też perspektywy zacieśnienia współpracy z Białorusią i utworzenia jednolitego obszaru gospodarczego.
Oczywiste jest też to, że najwięcej zyskuje Rosja. Poza kontrolą nad Ukrainą i umocnieniem pozycji w regionie to także powrót do światowego handlu na warunkach sprzed dekady. To szansa na dalszy nieskrępowany rozwój oraz przejęcie roli głównego pośrednika w handlu pomiędzy Chinami a IV Rzeszą (czyli Niemcami i resztą Europy). Po cichu Rosja będzie mogła swobodniej układać sobie relacje z Turcją, dla której większym wyzwaniem będzie to, co będzie się działo na Bliskim Wschodzie oraz na linii Izrael-Iran. Dzięki ekonomicznej przewadze przejęcie pełnej kontroli nad północnym wybrzeżem Morza Czarnego będzie tylko kwestią czasu.
Część tzw. znawców zaskoczona jest też tym, że projekt porozumienia pokojowego został opracowany bez udziału Europy i bez pytania Europy o zdanie. A niby czemu Trump i Putin mieliby w ogóle zawracać sobie głowę Europą? Przecież Europa na własne życzenie sprowadziła się do roli geopolitycznego, gospodarczego, demograficznego i ideologicznego skansenu, żeby nie powiedzieć śmietnika. Zwijamy się jako region pod każdym względem, a dekadencja, która przeżera Europę, sprawia, że bez walki ustępujemy hordom najeźdźców, którzy są członkami nie tyle obcej cywilizacji, co w ogóle pochodzą z regionów antycywilizacyjnych.
Europa nie jest podmiotem międzynarodowym - ani jako kontynent, ani jako Unia. Stanowimy obszar oddziaływania, a przede wszystkim około 750 milionów konsumentów, którzy mają jeszcze pieniądze, a ich umysły przeżera nuda, wynikająca głównie z niskiej dzietności i z hedonistyczno-egocentrycznego nastawienia. Gdyby Europa była człowiekiem, należałoby określić ją jako toksycznego narcyza, czyli ulubioną figurę retoryczną ze spraw rozwodowych. Tyle że jest to żałosny psychopata pozbawiony sprawczości. Można się z niego śmiać, ale nigdy - bać. I nikt się Europy ani nie boi, ani nie szanuje.
To punkt wyjścia dla Niemiec, które mogą wykorzystać słabość Europy. Jeśli idei niemieckiej Europy nie udało się już rozmyć w imigrancko-kolorowym sosie, będzie to szansa na powrót do "business as usual" z Rosją. Zaś dzięki klęsce USA/NATO, nastąpi rozbudowa własnego systemu wojskowego, czyli przejęcie struktur NATO w Europie. Temu też służyło włączenie do NATO Finlandii i Szwecji - nieanglosaskich państw związanych z Niemcami. Pokój z Rosją oznacza kompromitację USA i NATO, co otwiera drogę do stworzenia alternatywnej struktury bezpieczeństwa. Bowiem Europa nie zostanie pozostawiona sama sobie, tylko Niemcom. Można się tylko zastanawiać, czy w końcu za trzecim razem, tj. po Bismarcku i Hitlerze, Niemcy zrozumieją, że nie mogą sięgać zbyt daleko w głąb Wschodu.
Korzyścią dla Polski i świata będzie wyeliminowanie ukraińskiego nazizmu ukrywającego się pod pojęciem banderyzmu. Kult Bandery i pozostałych ukraińskich bandytów generuje stałe zagrożenia dla Polski oraz bardzo utrudnia nawiązanie prawidłowych relacji z przyszłym państwem, bez względu na to, jaką będzie nosiło nazwę. Obecne relacje są wyłącznie efektem roli Polski jako podnóżka USA, więc kiedy teraz zmienia się wiatr historii, konieczna będzie zmiana narracji. Już można współczuć wyznawcom obecnej władzy, kiedy będą musieli oglądać Tuska oddającego hołd Putinowi oraz Trzaskowskiego, który będzie musiał przywrócić pierwotną nazwę ulicy, przy której mieści się Ambasada Rosji (obecnie to jakaś przekomiczna Aleja Ofiar Rosyjskiej Agresji).
Krajem, który straci najwięcej politycznie, będzie Polska. Zyskaliśmy monstrualne zadłużenie, agresywną i wrogą mniejszość narodową, status pośmiewiska międzynarodowego oraz umocnienie roli trzeciorzędnego chłopca na posyłki. To już nie jest margines, ale margines marginesu.
Niestety, Polską administrują indywidua, które CIA przejęło po 1989r. od KGB, głównie dzięki nieformalnemu porozumieniu Jaruzelskiego z Rockefellerem w 1985r. Dopóki władzę sprawuje ten układ, dopóty Polska nie będzie krajem niezależnym.

Komentarze
Prześlij komentarz