Przejdź do głównej zawartości

AMERYKA IDZIE NA WOJNĘ

Od wielu lat gwarantem "wartości" dolara jest siła US Army. Z drugiej strony spadek siły nabywczej dolara sprawi, że koszt utrzymania wojska znacząco by wzrósł. Do tego dążą Chiny. Stany Zjednoczone nie mają zatem innego wyjścia jak wojna, tak żeby świat pozostał zmuszony do płacenia dolarem - czyli do wspierania amerykańskiej gospodarki.

Każdy, kto zastanawia się, o co chodzi z Grenlandią, powinien wziąć do ręki globus i policzyć odległość z Grenlandii do Moskwy i do Pekinu. A potem sprawdzić zasięg rakiet balistycznych średniego zasięgu. Odpowiedź na pytanie "po co USA Grenlandia" będzie miał prosto przed oczami. Bazy wojskowe na północy Grenlandii to nic innego jak sposób na umacnianie "wartości" dolara. Obok tradycyjnego krzewienia wolności i demokracji.

Słabość Danii jako formalnie politycznego zwierzchnika terytorium Grenlandii pokazują wypowiedzi grenlandzkich polityków. Są tak bardzo "na nie" wobec propozycji USA, że już licytują się w narzekaniu na duński rząd ("dali nam tylko pieniądze") i kreśleniu śmiałych wizji rozwoju Grenlandii na wypadek, gdyby ziścił się "niedorzeczny" plan Trumpa. Jako że na Grenlandii wybory za pasem, należy spodziewać się, że przyszły rząd ogłosi niepodległość wobec Danii i zawiąże sojusz z USA. Oczywiście, wszystko w imię dbałości o kulturę rdzennych mieszkańcow wyspy. Trzeba bowiem przyznać, że w tej kwestii USA ma wprawę jak mało kto. Każdy Navajo z rezerwatu to potwierdzi.

Na wypadek, gdyby Chiny albo Rosja chciały odpowiedzieć USA własną wersją wolności i demokracji średniego zasięgu, Stany potrzebują buforowego obszaru (gdzie także mogą mieć własne bazy). Jedyny taki obszar to Kanada. Która właśnie dlatego dostała ultimatum - albo zniszczymy was gospodarczo, albo dobrowolnie wstąpicie do kołchozu. Zamordystyczny przywódca Kanady, Justin Trudeau, wykazał się typowym dla siebie hartem ducha i bezwarunkowo przystał na amerykańskie warunki. Trudeau był odważny, kiedy trzeba było gnębić własnych obywateli (w szczególności kierowców ciężarówek protestujących przeciwko obowiązkowym szczepieniom), ale kiedy przyszło bronić narodu, zachował się jak typowy marionetkowy satrapa bantustanu.

Swoją drogą, Kanada to formalnie część brytyjskiej Wspólnoty Narodów, ale chyba nikt nie oczekuje, że Trump będzie zawracał głowę królowi Karolowi takimi drobiazgami jak Kanada. Król panuje, ale nie rządzi.

W dużo bardziej miękki sposób USA rozgrywa Amerykę Południową. Po latach ingerencji USA w politykę tamtejszych państw odbiór USA w tym regionie jest, delikatnie mówiąc, nienajlepszy. Jeśli dodać do tego, że największe państwo Ameryki Południowej, Brazylia, jest członkiem konkurencyjnego tworu gospodarczo-politycznego, jakim jest BRICS, to USA muszą działać delikatnie. I takim działaniem jest rząd Javiera Milei.



To schemat znany z Polski początku lat 90-tych XX wieku: utożsamienie dobrobytu z obecnością USA w regionie połączone z faktyczną poprawą gospodarki dzięki reformom wolnorynkowym sprawia, że ludzie "oddolnie" stają się zwolennikami USA. Idealny przepis na destabilizację regionu. Ciekawe tylko, czy kiedy Argentyna nie będzie już potrzebna, to czy podzieli los Polski, tj. doświadczy zastąpienia wolnego rynku socjalizmem z ludzką twarzą. W Polsce taki zwrot nastąpił już w 1997 roku, a do dziś tzw. "polski rząd" rekrutuje się ze środowisk ubecji - przejętych od KGB przez CIA.

I wreszcie Izrael-Palestyna. Nikt już chyba nie ma wątpliwości, że Trumpowi blisko do Tel-Avivu. Jako że operacja "Ukraina" się nie powiodła, Stany Zjednoczone są skazane na kolejną wojnę zastępczą, tym razem przeciwko Iranowi. Fakt, że Izrael bierze na siebie fizyczne skutki odwetu, oraz blamaż USA/NATO na Ukrainie, sprawiają, że USA potrzebują Izraela tak bardzo, że muszą dać Izraelowi maksymalne poparcie. To dlatego propozycja politycznego zatwierdzenia ludobójstwa Palestyńczykow i "ostatecznego rozwiązania kwestii palestyńskiej" pochodzi z Białego Domu. Izrael daje siły militarne, USA - polityczne imprimatur. Na celowniku Teheran.

Na własnym podwórku Trump także działa metodycznie i z głową. Jego wyraźnie konserwatywne wypowiedzi i deklaracje to najlepsza metoda na przeciwdziałanie separatyzmowi stanów Południa, w tym przede wszystkim Teksasu. Nie da się walczyć z przeciwnikiem zewnętrznym, nie kontrolując tego, co dzieje się we własnych czterech ścianach. Secesja Południa byłaby w tej sytuacji zabójcza.

Ameryka idzie na wojnę. Choć uważam, że będzie to ostatnia wojna USA.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

CO WYNIKA Z PLANÓW POKOJOWYCH DLA UKRAINY

Niemal rok temu pisałem, że po zakończeniu wojny w 2025r. można spodziewać się, że Ukraina utrzyma pozycję marionetkowego państwa, ale uzyska status neutralny, tj. bez zgłaszania akcesu do NATO i UE. Najnowszy plan pokojowy wskazuje, że tak właśnie się stanie. I w zasadzie na tym można by zakończyć cały artykuł, ale zaskoczenie wielu tzw. "komentatorów" nie pozwala zamknąć tematu. Kto bowiem z uwagą śledzi relacje Rosja - NATO/USA, ten wie, że to nie Ukraina była podmiotem zmagań. Ukraina to tylko obszar geograficzny, owszem, bardzo ważny z uwagi na żyzne gleby, złoża, dostęp do szlaków handlowych na Bliski Wschód, ale jako organizm polityczny to tylko przeżarty korupcją marionetkowy bantustan, który padł ofiarą polityki mocarstw. To już nawet Polska w 1939r. miała o niebo większe pole manewru. Przede wszystkim dlatego że Polska to państwo z 1000-letnią tradycją, a nie sztuczny twór pseudo-państwowy, którego jedynym sensem istnienia jest zarzewie konfliktu Zachodu z Rosją i g...

POLAK - WĘGIER: NIC WSPÓLNEGO

Spotkanie prezydentów: Trumpa i Putina, odbędzie się w Budapeszcie. Nie dlatego że to piękno miasto, gulasz ma wspaniały smak, a węgierski to język tak prosty, że można się go nauczyć w tydzień. Ten wybór to dyplomatyczny gest, który pokazuje, że wielowektorowa polityka wolna od emocji znajduje więcej uznania niż służalcze spektakle samoponiżania, w których celuje zarząd komisaryczny Polski. W zasadzie ta jedna wiadomość - o miejscu spotkania dwóch spośród zaledwie kilku kluczowych dla świata przywódców - zawiera kwintesencję tego, na czym powinna polegać polityka międzynarodowa. W przeciwieństwie do relacji z wujkiem Marianem z Przasnysza, któremu możemy pokazać środkowy palec i obrazić się "na wieki wieków amen", stosunki międzynarodowe muszą być całkowicie wolne od emocji, bo stawką nie jest to, czy wujek Marian przyjedzie na Boże Narodzenie, tylko los całego państwa i narodu. I nie "tu i teraz", ale nierzadko na dziesięciolecia i dłużej. Victor Orbán od początku...

NEPAL A SPRAWA POLSKA

USA wychodzą z Europy. Wojna przeciwko Rosji jest już nie do wygrania, a może skończyć się jedynie większym blamażem. Głównym przeciwnikiem USA są Chiny, więc dalsza walka o wpływy w Europie staje się coraz mniej opłacalna. Po czym poznać, że USA przenoszą ciężar uwagi bardziej na Daleki Wschód? Choćby po rewolcie w Nepalu. Można wierzyć w oddolny ruch społeczny, który doprowadził do upadku rządu, ale historia uczy, że nigdy żaden obywatelski protest sam z siebie nie przekształcił się w rewolucję. Każda rewolucja wymaga dwóch elementów - pozakulisowych działań (nierzadko obcej agentury) oraz działania wojska. Kto nie wierzy, niech poczyta o Rewolucji Francuskiej. To nie lud obalił władzę króla, tylko La Fayette, który użył wojska przeciwko gwardii królewskiej. Lud był, jest i będzie tylko narzędziem w rękach agentów wpływu. Nepal i Chiny podpisały w 2017 roku umowę gospodarczą w ramach projektu Nowego Jedwabnego Szlaku (Inicjatywa Pasa i Szlaku), ale przez lata ta umowa istniała tylko ...